Czy opłaca się grać w Lotto?

Utarte hasło Lotto mówi, że aby wygrać trzeba grać. I trzeba przyznać, że jest w tym sporo prawdy, bo szczęściu należy pomagać. Warto jednak także pamiętać, że nie każda gra losowa daje nam takie samo prawdopodobieństwo wygranej. Z racji faktu, że Lotto to najpopularniejsza w Polsce gra losowa, postanowiłem przyjrzeć się nieco bliżej jakie są szanse na wygraną i czy aby na pewno jest to dobra droga do osiągnięcia wymarzonego bogactwa?

Kupony lotto w dłoni

Zastanawiałeś się kiedyś jakie w ogóle jest prawdopodobieństwo trafienia „szóstki” w lotku? Otóż przy wysłaniu pojedynczego zakładu masz szansę 1 do 13 983 816. Jest to bowiem ilość kombinacji w jakie może ułożyć się dowolnych sześć spośród wszystkich 49 liczb biorących udział w losowaniu.

Dla bardziej obrazowego porównania kilka innych statystycznych prawdopodobieństw, które mogły przytrafić Ci się w życiu:

  • 1 do 500 – takie były szanse, że urodzisz się z 11 palcami
  • 1 do 10 000 – ryzyko, że ulegniesz wypadkowi w łazience lub toalecie
  • 1 do 11 500 – szansa na zdobycie Oskara
  • 1 do 12 000 – prawdopodobieństwo, że znajdziesz perłę w ostrydze
  • 1 do 114 195 – to ryzyko bycia trafionym przez piorun
  • 1 do 205 552 – takie jest ryzyko śmierci kiedy decydujesz się na podróż samolotem
  • 1 do 3 748 067 – to z kolei ryzyko śmierci z powodu ataku rekina
  • 1 do 5 000 000 – zaledwie tylu pacjentów traci wzrok w wyniku wykonania laserowej korekcji wzroku
  • 1 do 13 983 816 – szansa na poprawne wytypowanie „szóstki” w Lotto

Patrząc na to zestawienie widać już bardziej obrazowo jak niskie są szanse na wygranie głównej nagrody we flagowej grze organizowanej przez Totalizatora Sportowego. Większość z nas nie doświadczyła żadnego ze zdarzeń wymienionych na powyższej liście, więc bez wątpienia zostanie milionerem dzięki tej grze losowej wymaga ekstremalnej ilości szczęścia.

1. Oszukać system

A może by tak spróbować oszukać system i obstawić każdą możliwą kombinację? Konia z rzędem temu komu choć raz taka myśl nie przebiegła przez głowę. W ten sposób bowiem w teorii gwarantujemy sobie zgarnięcie głównej nagrody, a ponadto całkiem spory bonus w postaci kasy za trafione „piątki”, „czwórki” i „trójki”.

Na pierwszy rzut oka plan wydaje się być genialny, ale wstrzymaj się jeszcze chwilkę z kreśleniem kuponów na potęgę. W praktyce okazuje się bowiem, że dojście do upragnionej fortuny tą drogą również nie jest najlepszym rozwiązaniem. Po pierwsze trzeba na taką akcję wyłożyć około 42 miliony złotych. Masz tyle? To bo jakiego grzyba grasz jeszcze w lotka?! A po drugie jak to ogarnąć logistycznie? Zakreślenie prawie 14 milionów kuponów to zadanie wręcz niewykonalne.

Zakładając jednak, że taki manewr udałoby się wykonać to czy włożona „inwestycja” da zarobić i czy w ogóle się zwróci? Jak do tej pory wartość najwyższej w dziejach Lotto kumulacji wyniosła aż 56 milionów złotych, ale już wartość samej wygranej jeszcze nigdy nie przekroczyła 40 milionów złotych.

Jak to możliwe zapytasz? A bo niestety (albo stety) trafiających główną wygraną może być więcej i niż 1 osoba i wtedy skumulowaną kwotą trzeba się sprawiedliwie podzielić. I tak właśnie stało się ze wspomnianą wyżej najwyższą kumulacją, którą podzieliły między siebie 3 osoby. Na łebka przypadło zatem mniej niż 20 milionów. Ciągle jest to kwota, która na większości z nas robi duże wrażenie, ale jednak inwestując w kupony 42 miliony złotych wyszlibyśmy na tym jak Zabłocki na mydle.

Jak więc widać tutaj również statystyka nie będzie stała po naszej stronie. A już o wyjątkowym pechu w swoim szczęściu mogą mówić zwycięzcy losowania z 1994 roku, kiedy to zwycięską „szóstkę” poprawnie wytypowało aż 80 osób!

2. Uważny obserwator

Co bardziej wytrawni gracze próbują dobrać się do sejfu Totalizatora Sportowego stosując różnej maści systemy. Jednym z takich systemów jest próba obserwacji najczęściej lub najrzadziej powtarzających się liczb. I rzeczywiście jeśli przyjrzymy się archiwom bliżej to okaże się, że pewne liczby były losowane częściej niż inne. W całej historii losowań najczęściej powtarzały się: 24, 17, 34, 21, 27, 29. Dlaczego tak się dzieje? Wśród graczy teorie są różne. Jedni twierdzą, że być może kulki są źle wyważone. Inni, że te liczby są po prostu „szczęśliwsze”.

I tak całe rzesze graczy próbują używać podobnych danych to prawidłowego przewidzenia kolejnych losowań. Jedni stawiają na najczęściej powtarzające się liczby bo przewidują, że będzie tak dalej. Inni z kolei typują te najrzadziej pojawiające się numery bo w końcu przecież muszą ponadrabiać swoją nieobecność w poprzednich losowaniach.

A co na to nauka? A no niestety ze statystycznego punktu widzenia te dane nie mają wprost żadnego znaczenia. W każdym losowaniu każdy układ liczb jest tak samo możliwy. Istnieje zatem taka sama szansa, że ponownie pojawią się identyczne liczby jak w poprzednim losowaniu, jak na to, że będzie to każdy inny układ. Jeśli ktoś zatem ufa współczesnej wiedzy naukowej na ten temat to wie, że tu też nie znajdziemy drogi do bogactwa na skróty.

3. Grać czy nie grać?

Ktoś by mógł zapytać czy jest w takim razie jakikolwiek sens grania w Lotto. I odpowiedź na to pytanie powinna być uzależniona głównie od Twoich oczekiwań. Wiele osób traktuje gry organizowane przez Totalizatora Sportowego jako „podatek od marzeń” czyli przeznaczają na tą grę pewną ustaloną kwotę i liczą, że być może szczęście w końcu kiedyś się do nich uśmiechnie.

I o ile nie są to kwoty na których ucierpi Twój domowy budżet i nie podchodzisz do grania w gry losowe na zasadzie „być albo nie być” to na takie granie można raczej z czystym sumieniem sobie pozwolić. Co prawda statystyka wyraźnie pokazuje, że musisz być osobą urodzoną pod szczęśliwą gwiazdą, aby zgarnąć główną wygraną, ale cóż, jeśli nigdy nie wyślesz kuponu to wtedy pozbawiasz się nawet tej minimalnej szansy.