10 najgorszych promocji w historii sportu

Zadaniem specjalistów do spraw marketingu sportowego jest skuteczne budowanie zainteresowania wydarzeniami, które promują. Ale gdy coś pójdzie nie tak jak trzeba, to zainteresowanie jest ostatnią rzeczą, którą chcieliby uzyskać. Wbrew utartemu sloganowi, który brzmi „nie ważne jak mówią, byleby mówili”, istnieje coś takiego jak zła reklama. Aby to lepiej unaocznić, poniżej znajdziesz 10 promocji sportowych, które poszły bardzo, bardzo źle. Niektóre są śmieszne, niektóre tragiczne, a część z nich zmusza do refleksji – jak ludzie, którzy je wymyślili zdobyli swoją pracę?!

Najgorsze promocje w historii sportu

Marketing sportowy to dziedzina, w której na wysokim szczeblu przelewa się masa pieniędzy, co stwarza ogromne pole do popisu dla specjalistów do spraw marketingu sportowego. Kibice to bardzo wdzięczna grupa konsumentów, która jest zazwyczaj mocno zaangażowana w życie drużyny lub sportowców, którym na co dzień kibicują. Posiadając odpowiednie doświadczenie i odpowiednią ilość oleju w głowie ciężko jest w takich warunkach coś całkowicie spartaczyć. Poniżej znajdziesz jednak przypadki akcji, które okazały się kompletną katastrofą…

1. Cleveland Indians – Piwo za 10 centów

Widząc to pierwszy raz, miałem taką samą myśl, jaką prawdopodobnie Ty masz teraz: „10 centów za piwo! To ekstra promocja, więc dlaczego u licha jest to na tej liście?!”

Otóż upajanie alkoholowe na imprezach sportowych jest jedną z tych rzeczy, które ludzie uwielbiają robić bez względu na szerokość geograficzną. A jedyną rzeczą, która powstrzymuje większość fanów przed przemianą z profesora Miodka do gwiazdy fame MMA, jest fakt, że piwa na stadionach mają bardzo wysokie ceny. Ale gdy każdy kibic jest w stanie kupić sobie 10 piw za dolara, to prosisz się o kłopoty.

Cleveland Indians popełnili ten błąd podczas meczu z Texas Rangers w 1974 roku. Wyniki tej promocji? Zamieszki na trybunach, kontuzje sędziów, nagi fan biegający po boisku, zrywanie części garderoby z zawodników i nieuniknione w takich warunkach – przerwanie meczu.

2. Chicago White Sox – Disco Demolition Night

Disco Demolition Night była promocją Major League Baseball (MLB) zorganizowaną 12 lipca 1979 na stadionie Chicago White Sox.

Pod koniec lat siedemdziesiątych muzyka dyskotekowa była najpopularniejszym gatunkiem muzycznym w Stanach Zjednoczonych, co spotykało się z aktywną niechęcią wielu fanów muzyki rockowej. Ruch ten był na tyle znaczący, że White Sox, starając się zapełnić miejsca na swoim stadionie podczas słabego sezonu, zaangażowali się w kampanię anty-dyskotekową, znacznie obniżając przy okazji ceny wejściówek.

Władze White Sox liczyły, że na Disco Demolition Night przyjdzie około 20 000 fanów, o 5 000 więcej niż zwykle. Zamiast tego przyszło co najmniej 50 000, a tysiącom kolejnym nie udało się dostać na stadion z powodu zamknięcia bram.

Ale o co właściwie chodziło w Disco Demolition Night? Kibice byli zachęcani do przyniesienia pamiątek dyskotekowych, które miały być następnie zniszczone.

Podczas gdy kilku fanów przyniosło buty na platformie ze złotą rybką, większość zabrała ze sobą płyty muzyczne, które szybko zamieniły się w… pociski frisbee wlatujące na płytę boiska. Z tego powodu mecz trzeba było kilkukrotnie przerywać.

To był jednak dopiero początek kłopotów. Po zakończeniu meczu fani wbiegli na boisko i rozpalili ognisko na jego środku. Rozeszli się dopiero po szturmie policyjnych oddziałów.

Druga gra została anulowana z powodu zniszczeń powstałych na boisku oraz obaw o zachowanie fanów.

3. Chicago Blackhawks – gratisowe kaski

I znów Chicago! Na początku 2009 roku pierwszych 10 000 fanów Blackhawks przybyłych na mecz hokeja przeciwko Penguins w Chicago otrzymało pamiątkowe kaski zrobione z twardego plastiku.

W czym problem? Cóż, fani hokeja mają zwyczaj wrzucania rozmaitych rzeczy na lód – wliczając w to swoje nakrycia głowy.

Niestety tej nocy Blackhawks przegrali 5-4 co miejscowi fani „uczcili” w podobny sposób. Główną różnicą było oczywiście to, że spadające na lód nakrycia głowy były twarde.

Zdziwiony hokeista na lodzie

4. Reebok – kampania „Dan i Dave”

Kampania „Dan i Dave” jest jednym z najsłynniejszych niewypałów marketingowych w historii. Jej skrócona historia jest następująca: Dan O’Brien i Dave Johnson byli czołowymi amerykańskimi lekkoatletami, a Reebok, chcąc odebrać część udział w rynku od Nike, postanowił zestawić ich „przeciw” sobie w formie przyjaznego konkurowania. Cała kampania przetaczała się przez media drukowane i telewizyjne przez osiem miesięcy poprzedzających Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie rozgrywane w 1992 roku.

Cała Ameryka śledziła historie Dana i Dave’a w wieloodcinkowej serii filmów, gdzie pokazywano ich rozwój już od lat dziecięcych. Ukoronowaniem historii dwóch sportowych tytanów miało być podwójne olimpijskie złoto.

Tyle że tak się nie stało.

W rzeczywistości Dave Johnson zdobył medal brązowy. Wielu sportowców marzy o takim wyniku, ale to nie było to na co wszyscy w Ameryce liczyli.

Za to Danowi O’Brienowi nie udało się nawet wypełnić minimum kwalifikacyjnego w skoku o tyczce, więc na igrzyska nie pojechał w ogóle.

Obaj sportowcy zrehabilitowali się na kolejnej olimpiadzie, ale kampania „Dan i Dave” na stałe wpisała się do kanonów największych marketingowych niewypałów.

5. John Daly – wszystko za free

Kiedy amerykańska sieć restauracji Hooters zaoferowała znanemu golfiście Johnowi Daly’emu darmowe jedzenie i picie w ramach umowy sponsorskiej w 2008 roku, prawdopodobnie powinni sprawdzić wcześniej jaki jest jego stosunek do alkoholu. Ten był bowiem aż za bardzo pozytywny!

Daly szybko zaczął korzystać z przysługujących mu przywilejów, zwłaszcza tych dotyczących wódki, i pewnej sobotniej nocy upił się tak mocno, że do Hooters wezwano policjantów, którzy musieli go zaaresztować. Według raportu ESPN policja opisała Daly jako osobę „wyjątkowo upojoną i nie współpracującą”.

Raczej żadna firma nie chciałaby być reprezentowana w ten sposób… w dodatku słono za to płacąc.

6. West Michigan Whitecaps – zrzucanie pieniędzy z helikoptera

Drużyny z niższych lig baseballowych w Ameryce zwykle mają spory problem ze ściągnięciem tłumów fanów na swoje występy. Co ciekawe ta promocja w 2006 roku ściągnęła sporo kibiców na trybuny, ale przy okazji też, najbardziej pechowych z nich do szpitalnych łóżek.

Spece od marketingu z West Michigan Whitecaps postanowili zorganizować akcje o nazwie „Cash Dash Money Drop” po ich meczu przeciwko Southwest Michigan Devil Rays.

Akcja polegała na zrzucaniu z helikoptera lecącego nad stadionem około 1000 dolarów gotówki – głównie w 1-dolarowych banknotach. Z kolei grupa dzieci miała za zadanie uzbierać ich dla siebie jak najwięcej. Co poszło źle?🍨

Jak każdy (z wyjątkiem zespołu promocyjnego Whitecaps) mógł przewidzieć, dzieci potraktowały rywalizację zbyt serio – wpadły w amok i zaczęły się wzajemnie tratować.

Wynik promocji? 7-letni chłopiec i 7-letnia dziewczynka wylądowali w szpitalu z obrażeniami odniesionymi w trakcie tej „zabawy”.

7. Hagerstown Suns – zestaw pogrzebowy jako nagroda

Mówi się, że jedyna pewna rzecz w naszym życiu to śmierć, ale dla większości ludzi i tak jest to na tyle delikatny temat, że używanie go do celów promocyjnych jest raczej rzadko spotykanym zjawiskiem.

Niespecjalnie przejęli się tym jednak marketingowcy z Hagerstown Suns, gdy w 2003 roku zorganizowali konkurs, który gwarantował jednemu „szczęśliwcowi”… pakiet pogrzebowy o wartości 6500 dolarów.

Zwycięzca mógł po swojej śmierci liczyć na całkiem pokaźny zestaw nagród: trumnę, balsamowanie, korzystanie z domu pogrzebowego i akt zgonu.

8. Fort Myers Miracle – noc ucha Tysona

Jest sporo wydarzeń ze świata sportu, które pomimo szerokiego rozgłosu, nie są powodem do dumy dla ich uczestników i należałoby pozwolić ludziom o nich zapomnieć.

Władze klubu baseballowego Fort Myers Miracle miały jednak na ten temat zupełnie inne zdanie i zorganizowały akcję pod tytułem „Mike Tyson Ear Night”, czyli w wolnym tłumaczeniu „Noc ucha Mike Tysona” – nawiązującą do niesławnej walki z Evanderem Holyfieldem.

Na czym akcja polegała? Otóż pierwszych 1000 fanów, którzy stawili się na wydarzenie, otrzymało w prezencie sztuczne ucho.

Aby wieczór był jeszcze bardziej atrakcyjny, kibice mieli również możliwość zrobić sobie na twarzy tatuaże Mike’a Tysona.

Piłka w barwach Bayern Monachium

9. Bayern Monachium – nowa gwiazda w klubie

Poważne wizerunkowe wtopy to temat nieodległy także piłkarskim gigantom. A jedna z nich przytrafiła się Bayernowi Monachium w 2012 roku.

Bayern to jeden z największych europejskich klubów i grało w nim wiele gwiazd światowego formatu, z Robertem Lewandowskim na czele. Nic więc dziwnego, że polityka transferowa prowadzona na Allianz Arena wzbudza wśród piłkarskich fanów ogromne zainteresowanie.

W styczniu 2012 roku klub ogłosił podpisanie spektakularnego transferu, a nazwisko zawodnika miało być ujawnione podczas konferencji prasowej, transmitowanej na żywo na stronie klubu na Facebooku.

Zapowiedź ta wywołała falę żywych spekulacji, kto może być nową gwiazdą Bayernu?! Kiedy jednak fani logowali się na stronie, gdzie mieli się tego dowiedzieć, zobaczyli swoje własne zdjęcie profilowe, w ramach promocji nowej aplikacji klubowej. Większość kibiców odebrała ten żart bardzo źle i jakieś 5000 negatywnych komentarzy później, klub za całą akcję przeprosił.

10. Utah Flash – 1 na 1 z Michaelem Jordanem

To był świetny pomysł na promocję… tylko, że z żenującym wykonaniem.

Specjaliści od promocji drużyny Utah Flash grającej w NBA Development League w 2009 roku chcieli przyciągnąć na trybuny tysiące fanów obiecując, że w przerwie ligowego meczu będą mogli zobaczyć grę 1 na 1 Michaela Jordana z Byronem Russellem związanym z klubem z Utah. Powodem tego starcia miał być trash-talk, który nawiązał się między nimi.

Flash zaczęli promować to wydarzenie, ale problem w tym, że Michael Jordan nigdy na ten pomysł nie zareagował i nie miał najmniejszej ochoty w nim uczestniczyć. Kiedy więc nadszedł czas na pojedynek, na boisko wbiegł zawodnik… ucharakteryzowany na Michaela Jordana.

Jak łatwo było przewidzieć spowodowało to wielkie niezadowolenie większości z ponad 7500 przybyłych fanów, którzy zażądali zwrotu pieniędzy za bilety.

Nowe posty na blogu